Do meczu 16 kolejki przeciwko Osasunie, Real Madryt przystępował z zamiarem zgarnięcia trzech punktów. W tej pewności Królewskich nie było nic dziwnego gdyż zespół z Pampeluny zajmował miejsce tuż na strefą spadkową. Niestety boiskowa rzeczywistość zweryfikowała wcześniejsze przewidywania i Real Madryt wywiózł z Estadio El Sadar jedynie remis.Wynik 2-2 w kontekście boiskowych wydarzeń jest i tak sporym sukcesem Królewskich, którym dopisało mnóstwo szczęścia.
Mimo tego, że Królewscy od pierwszych minut ruszyli do ataku, to gospodarze pierwsi stworzyli groźną sytuację. Chwile później nastąpiła kontra Realu ale tym razem stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Cristiano Ronaldo, który posłał piłkę minimalnie obok słupka. To mimo wszystko mogło się zdarzyć nawet Portugalczykowi. Jednak nikt nie spodziewał się, że Osasuna jako pierwsza obejmie w tym spotkaniu prowadzenie. Stało się to w 15 minucie gdy po akcji skrzydłem piłka została dośrodkowana w pole karne gdzie bramkę strzałem z głowy, zdobył najskuteczniejszy w tych rozgrywkach zawodnik gospodarzy - Oriol Riera. Strzelona bramka dodała piłkarzom z Pampeluny odwagi dzięki czemu ruszyli oni jeszcze śmielej do ataku a nawet przejęli inicjatywę nad bezradną drużyną Królewskich. Goście przeprowadzali nieudolne akcję kończone najczęściej strzałami z dystansu albo nieudanymi dośrodkowaniami. W 39 minucie przytrafiło się kolejne nieszczęście dla Królewskich - drugą bramkę zdobyła Osasuna. Także i w tej akcji w roli głównej wystąpił Oriol Riera, który zaliczył drugie trafienie w tym spotkaniu. Jakby tego było mało chwilę później z boiska wyleciał Sergio Ramos, który za głupi faul obejrzał drugą żółtą kartkę. Na szczęście mimo osłabienia Real Madryt zdołał stworzyć sobie jeszcze jedną groźną akcję w tej połowie, po której padła bramka kontaktowa. Nadzieję na to ,ze korzystny rezultat jest jeszcze możliwy przywrócił Isco, który strzałem z przed pola karnego pokonał Andresa Fernándeza. Po tym trafieniu sędzia zakończył pierwszą część i piłkarze zeszli do szatni przy jednobramkowym prowadzeniu gospodarzy.
Przerwa nie odmieniła zbytnio oblicza Królewskich, którzy po zmianie stron wciąż nie potrafili skutecznie zagrozić bramce rywali. Osasuna również zwolniła tempo gry i tylko czasami urządzała sobie wypady pod bramkę Diego Lopeza. W związku z niekorzystnym wynikiem potrzebna była reakcja trenera, który postanowił wprowadzić na boisku Nacho, łatając tym samym dziurę w obronie po zejściu z boiska Sergio Ramosa. Hiszpański defensor zmienił mało widocznego Luke Modricia. Oprócz tego boisko opuścił także Gareth Bale, a w jego miejsce wszedł Ángel Di María. Walijski skrzydłowy podczas blisko 60 minut na boisku nie pokazał nic wartościowego a momentami był zupełnie nie widoczny. Mimo dokonanych zmian w grze Królewskich nie był widać znacznej poprawy. Real grał bardzo nerwowo i gdyby nie to, że jednak los był dla nich łaskawy pewnie przegrał był to spotkanie. Najpierw stan piłkarzy na boisku w obu drużynach wyrównał się gdyż po drugiej żółtej kartce do szatni został odesłany Francisco Silva. Chwilę później nastroje kibiców Realu były jeszcze lepsze bo w końcu udało zdobyć się wyrównującą bramkę. Autorem trefienia na wagę remisu był Pepe, który strzałem głową wykończył kapitalne dośrodkowanie Isco. Mimo tego, że do końca meczu zostało jeszcze 10 minut Królewskim nie udało się już strzelić zwycięskiego gola i mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 2-2.
Remis w Pampelunie jest dla Królewskich równoznaczny z porażką. Strata punktów w meczu z ligowym outsiderem sprawiła, że najwięksi rywale do mistrzostwa (FC Barcelona i Atlético Madryt) znowu odskoczyli na 5 punktów. Główną przyczyną braku trzech punktów z Osasuną była fatalna gra w ofensywie Trio Ronaldo-Benzema-Bale było zupełnie nie widoczne a jedynym jasnym punktem w tym spotkaniu był Isco – autora gola i asysty. Słabo zagrała również prawie cała obrona (z wyjątkiem Pepe), która popełniła masę błędów. Najbardziej jednak rozczarował Sergio Ramos, który kolejny raz z rzędu głupim zagraniem osłabił całą drużynę w trudnej sytuacji. Pozostaję tylko mieć nadzieję, że już w następnej kolejce (w spotkaniu przeciwko Valencii), Real odbuduję zaufanie fanów i pokaże, że nie zapomniał jak efektownie wygrywać mecze.
/ Cris