W sobotnim spotkaniu 1/16 finału rozgrywek o Puchar Króla, Real Madryt zaledwie zremisował z trzecioligowym Olimpic Xativa. Meczy stał na bardzo słabym poziomie i monetami nudził kibiców. Słabej postawy Królewskich nie tłumaczy nawet fakt, że trener Carlo Ancelotti do boju posłał piłkarzy rezerwowych. Włoch w sobotnim spotkaniu dał odpocząć dwóm największym gwiazdom - Garethowi Bale'owi i Cristiano Ronaldo.
Tym razem Real Madryt zaczął spotkanie bardzo spokojnie. Wystawieni piłkarze nie ruszyli gwałtownie do ataku tak jak to miało miejsce w ostatnich meczach a postanowili sprawdzić na jakim poziomie jest obrona rywali. Takie podejście sprawiło, że na boisku momentami ciężko było odróżnić, która drużyna jest kandydatem do mistrzostwa Hiszpanii, a która o ligowe punkty walczy w rozgrywkach Segunda División B. Na potwierdzenie słabego początku wystarczy przytoczyć fakt, że pierwszy strzał w wykonaniu Królewskich odnotowaliśmy dopiero w 24 minucie gdy po dośrodkowaniu, strzał głową z trudnej pozycji oddał Casemiro. Oprócz młodego Brazylijczyka, swoją szansę miał także Angel di Maria ale strzał w jego wykonaniu było jeszcze gorszy i lepiej postawić go bez komentarza. Również rywale z Xativy próbowali swoich sił w ofensywie ale nie przyniosły one pożądanego efektu. W tym wypadku należy pochwalić dobrą grę defensywy a szczególnie pary Sergio Ramos - Nacho Fernández. Ofensywny futbol, zbliżony do tego jaki prezentowali ostatnio piłkarze Królewskich, kibice zobaczyli dopiero w ostatnich piętnastu minutach pierwszej części spotkania. Wówczas gracze Los Blancos przejęli pałeczkę i próbowali dominować nad swoim rywalem. To jednak nie miało żadnego przełożenia na sytuację bramkowe więc pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Każdy kto spodziewał się, że w przerwie meczu dojedzie do rewolucji i w drugiej części na boisku zobaczymy inny Real Madryt już po pierwszym kwadransie drugiej części spotkania musiał zmienić swoje nastawienie. Mimo, że na boisku już po zmianie stron zameldował się Marcelo a po piętnastu minutach pojawił się także będący ostatnio w dobre formie strzeleckiej Karim Benzema to gra Królewskich nadal była zbyt słaba nawet jak na rywala z trzeciej ligi. Gra może była minimalnie lepsza niż w pierwszej połowie a Real nawet stworzył sobie kilka dogodnych sytuacji ale ani Isco ani Morata nie potrafili znaleźć drogi do siatki. Ten pierwszy z 74 minucie opuścił boisko a w jego miejsce trener wprowadził Lukę Modricia. Chorwat wszedł na boisku bardzo zamotywany i świetnie spisywał się na pozycji rozgrywającego. Już 60 sekund później dograł dobrą piłkę do Moraty, ale młody napastnik źle uderzył i zmarnował dogodną szansę. Mimo, że koniec spotkania zbliżał się coraz większymi krokami to piłkarze Królewskich zamiast walczyć o strzelenie gola, z minuty na minutę grali coraz gorzej. Dodatkowo rywale bardzo głęboko cofnęli się do defensywy by bronić historycznego wyniku jakim byłby niewątpliwie remis z wielkim Realem Madryt. Koniec końców Olimpic Xativa osiągnął upragniony rezultat i ostatecznie zremisował z drużyną Królewskich 0-0.
Ten mecz kibice Realu będą chcieli jak najszybciej wymazać z pamięci. Nie jest to może blamaż jaki zdarzał się już Królewskim w rozgrywkach pucharowych (porażki z Alcorcónem czy Realem Unión) ale nie jest to też wynik, który przystoi drużynie walczącej o dziesiąty w historii Puchar Mistrzów. Może niektórzy będą tłumaczyć ten remis tym, że na boisku Real zagrał bez największy gwiazd. Nie jest to jednak żadne wytłumaczenie, bo mimo sporych osłabień Królewscy na mecz z Xàtivą dysponowali naprawdę mocną kadrą a piłkarze typu Morata czy Jese (powoli aspirujący do gry w kadrze Hiszpanii) powinni bez problemu strzelić po kilka bramek zespołowi z trzeciej ligi. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że słaby rezultat to jedynie wynik zbyt lekceważącego podejścia do rywala i w rewanżowym spotkaniu zaplanowanym na 18 grudnia Królewscy udowodnią swoją klasę.
/ Cris