Navigation Menu

Wysokie zwycięstwo Realu Madryt nad Galatasaray Stambuł.

W środowym spotkaniu piątej kolejki rozgrywek Ligi Mistrzów Real Madryt wysoko, bo aż 4-1, pokonał Galatasaray Stambuł, mimo że od 26 minuty grał w osłabieniu po czerwonej kartce dla Sergio Ramosa. Gole do Królewskich zdobywali Gareth Bale, Alvaro Arbeloa, Angel Di Maria oraz Isco. Dla gości honorowe trafienie zaliczył Umut Bulut. 


Od samego początku widać było kto jest głównym faworytem spotkania. Królewscy wyszli na boisko bardzo zmotywowani i już w trzeciej minucie mogli zdobyć bramkę. Isco wypatrzył wychodzącego na czystą pozycję Garetha Bale i posłał w jego kierunku  fantastyczne podanie. Walijczyk znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, oddał strzał ale niestety piłka o centymetry minęła lewy słupek bramki rywali. Chwilę później po raz kolejny zapachniało bramka dla gospodarzy gdy w niezłej sytuacji znalazł się Jese Rodriguez zastępujący w tym meczu samego Cristiano Ronaldo. Młody Hiszpan jednak nie zdołał oddać strzału w kierunku bramki. W pierwszym okresie gry Królewscy pokazywali świetna grę w ofensywie jednak ich gra w defensywie pozostawiała wiele do życzenia. Szczególnie słabo prezentował się Sergio Ramos, który złą dyspozycję potwierdził w 26 minucie gdy najpierw popełnił błąd i pozwolił napastnikowi Galatasaray wyjść na czystą pozycje a następnie ratując zespół od straty bramki zahaczył rywala za co zarobił czerwona kartkę. Od tego momentu piłkarze Realu Madryt musieli grać w osłabieniu. Dodatkowo aby załatać dziurę w defensywie trener Carlo Ancelotti ściągnął z boiska Jesé, a w jego miejsce wprowadził Nacho. Mimo tego, że goście grali w przewadze to nie potrafili tego wykorzystać. Co więcej to Królewscy pierwsi zdobyli bramkę, za sprawa Garetha Bale. Walijski skrzydłowy perfekcyjnie uderzył piłkę z rzutu wolnego i pokonał bezradnego Eraya İşcana. Chwilę później na tablicy znowu pojawił się wyniki remisowy. Obrona Królewskich tym razem całkowicie zaspała i została oszukana przez Didiera Drogbę, który precyzyjnym podaniem znalazł Umuta Buluta. Turecki napastnik znalazł się w stuprocentowej sytuacji i zdobył bramkę. To był koniec emocji jakie zobaczyliśmy w pierwszej połowie. Piłkarze zeszli do szatni przy wyniku 1-1. 


O ile w pierwszej części Królewscy byli strona przeważającą to druga połowa to już całkowita dominacja w ich wykonaniu. Real Madryt zdobył trzy gole a wyróżniającymi się postaciami byli Alvaro Arbeloa i Angel Di María. Ten pierwszy już w 51 minucie świetnie znalazł się w polu karnym i strzałem z woleja wykończył dośrodkowanie Di Marii dając Królewskim prowadzenie. W 63 minucie sytuacja się odwróciła i tym razem to Hiszpan wystąpił w roli dogrywającego a Argentyńczyk wykorzystał podanie kolegi i pewnie strzelił w krótki słupek z środkowych okolic pola karnego. To nie był jeszcze koniec goli w tym spotkaniu a najlepsze było dopiero przed nami. W 81 minucie świetną indywidualną akcje przeprowadził Isco, który najpierw ośmieszył obrońcę a potem oszukał bramkarza i  płaskim strzałem ustalił wynik meczu na 4-1.  


Turecki zespół nie był specjalnie wymagającym rywalem dla Królewskich. Mimo tego, że przez większość meczu grali w przewadze jednego zawodnika to nie byli w stanie w poważny sposób zagrozić bramce Realu. Cieszy jednak fakt, że drużyna Los Blancos pokazała, że także bez Cristiano Ronaldo potrafi także zagrać świetne spotkanie. Również dobrze było znowu zobaczyć w bramce Ikera Casillasa, który w środowym wieczór kilkoma interwencjami pokazał, że dalej jest wśród najlepszych bramkarzy świata.

/ Cris

0 komentarze: