Pierwsze w tym sezonie derby Madrytu już za nami. Zakończyły się one niespodzianką gdyż po raz pierwszy od 14 zespół Atletico Madryt pokonał w spotkaniu ligowym drużynę Realu Madryt. Oprócz niekorzystnego wyniku smuci także fakt, że w meczu z lokalnym rywalem Królewscy wypadli bardzo słabo. W powszechnej opinii bardzo często pojawia się stwierdzenie, że był to najgorszy mecz w ich wykonaniu na przestrzeni ostatnich czterech lat.
Przerwa nie przyniosła dużej zmiany w grze Królewskich. Mimo, że byli oni przez więcej czasu przy piłce to nie potrafili stworzyć sobie sytuacji, która w wymierny sposób mogłaby zagrozić bramce rywala. Piłkarze Atletico natomiast wcale nie cofnęli się do obrony a wręcz przeciwnie co jakiś czas tworzyli sobie dogodne sytuacje, dzięki którym mogli zwiększyć prowadzenie. Królewscy w drugiej połowie mieli właściwie tylko jedyną szansę, którą mogli wyrównać wynik spotkania. Jej autorem był Alvaro Morata, który po dośrodkowaniu zdecydował się na uderzenie nożycami. Strzał wychowanka Królewskich świetnie jednak wybronił belgijski bramkarz Atletico.
Przegrane derby bolą w dwojaki sposób. Po pierwsze została nadszarpnięta duma Królewskich a po drugie Atletico odskoczyło w tabeli już na 6 punktów. Real Madryt e dalszym ciągu utrzymał się na trzeciej pozycji jednak odwieczni rywale mają już bezpieczną przewagę. Pozostaję mieć tylko nadzieję, że utracony honor Real Madryt odzyska w meczu rewanżowy dzięki wysokiemu zwycięstwu na Estadio Vicente Calderón.
/ Cris